Podjęłam wyzwanie! Biorę za punkt honoru nie wywrócenie do góry nogami piramidy żywieniowej w miesiącu grudniu. Sama jestem strasznym łasuchem, więc sprawa jest poważna, a to właśnie w grudniu jest najwięcej okazji do podarowania dzieciom słodkich przysmaków.
Na szczęście nasze dzieci nie tylko uczciwie podzieliły się podobieństwem zewnętrznym- Kasia podobna jest do mnie, a Maksio do taty, ale i przejawiają podobieństwo w pewnych cechach charakteru albo może lepiej- zamiłowania do cukrów prostych. Kasia nie odejdzie od stołu dopóki są słodkości i jest gotowa je zjeść o każdej porze dnia i nocy. Natomiast Maksymilian pewnych rzeczy nie tyka, co więcej, (co dla mnie niewyobrażalne) jest w stanie zrezygnować po jednym gryzie, mimo, że z uśmiechem na ustach mówi „dobre”- cały tata. Ja jak otworzę tabliczkę czekolady to muszę ją skończyć, bo inaczej będzie mnie wodzić na pokuszenie.
Przepis na domowy budyń tradycyjny
Przepis nie jest specjalnie trudny, a jednak wiem, że czasem o tym zapominamy. Mam również świadomość, że to nadal „słodycz”, ale z pewnością jest to lepsza alternatywa od kolejnego czekoladowego Mikołaja. W naszym domu wszyscy lubimy budyń, a odkąd mamy dzieci przywiązuje większą uwagę do tego, co jemy. Przygotowanie deseru jest tak samo proste jak tego z torebki jednak okazuje się droższe, jeśli wybieramy opcję z laską wanilii.
Składniki na 4 porcje:
* 3 szklanki mleka
* 2 łyżki mąki ziemniaczanej
* laska wanilii
* 2 łyżki cukru trzcinowego kokosowego lub białego
* 2 żółtka
* łyżka masła
2,5 szklanki mleka, masło, wanilia (jej wnętrzności) i cukier gotuję w garnku. W osobnym naczyniu mieszam resztę mleka żółtka i mąkę. Następnie obniżam temperaturę gotującego się mleka i łączę wszystko w garnku, cały czas mieszając. Zostało już tylko rozlanie do salaterek i wylizanie naczynia, czym chętnie zajmą się dzieci.
Książka o żywieniu dzieci dla dzieci
Skoro wywołałam temat słodkości, to warto wspomnieć o ostatniej wizycie w bibliotece (o wcześniejszych wizytach piszę tutaj i tutaj ) podczas której wypożyczyliśmy „Łakomczuszki- piramida żywienia dla dzieci” Anna Wrona. Książeczka w dość obrazowy sposób pokazuje, co się dzieje z dziecięcymi brzuszkami, kiedy jedzą za dużo niezdrowego jedzenia, które znajduje się na szczycie piramidy. Autorka podkreśla w książce, że mimo tego, iż brzuszki rosną jak baloniki od bezwartościowego jedzenia, to nie można śmiać się z tych, którym bebzunki urosły. Szczerzę przyznam, że miałam dysonans czytając ją Kasi, bo z jednej strony fajnie, że zwracam Kasi uwagę na to, co jemy, a z drugiej czy nie będzie to otwarcie furtki do niezręcznych uwag na temat wyglądu innych. Opamiętałam się i przeczytałam ją córce jeszcze kilka razy;)
Kaloryczność w 100g porównywalna z budyniem z torebki. A skład? W torebce ze sklepu skrobię modyfikowaną, aromat i barwnik. Tego budyniu- żółtka, masło i wanilia. Dziękuję Ania za ten przepis!
Proszę i zapraszam po więcej. Wielkie dzięki za to porównanie, to dla mnie bardzo cenne😁