Kultura w czasach zarazy – rozmowa z Basią Jagodzińską – Habisiak

Pandemia to czas, który szczególnie dotknął ludzi związanych z kulturą. O tym, gdzie w dzisiejszych czasach szukać wartościowej muzyki dla dzieci rozmawiam z Basią Jagodzińską – Habisiak mamą, autorką płyty Muzykalne przedszkolaki i pomysłodawczynią Melokoncertów.

Kamila: Basiu, oprócz gastronomii i hotelarzy, to właśnie Wy – ludzie związani z kulturą – jesteście najbardziej poszkodowani przez pandemię. Jak covid zmienił Waszą… Słowo branża mi tu nie pasuje. Może lepiej jeśli zapytam, co pandemia zmieniła w Waszym życiu?


Basia: Tak, to prawda. Jesteśmy grupą ludzi, która prawdopodobnie dostała nie tylko po kieszeni, ale też po głowach najmocniej. To fatalne uczucie, nie tylko ze względu na kontakty międzyludzkie, ale też na proces twórczy. Niektórzy artyści czują się lepiej, gdy tworzą w samotności, ale większość z nas tworzy dzięki odbiorcom. To oni popychają nas do działań, to oni nas inspirują i łakną naszej działalności twórczej. Paradoksalnie kiedy zostaliśmy wszyscy zamknięci w domach ta kultura często okazywała się niezbędna do życia. Cóż… jednak nie każdy artysta miał tę możliwość, żeby dotrzeć do zabarykadowanej w domu publiczności. Niektórym z nas udało się organizować projekty online, zdobyć dofinansowania na działania poniekąd związane z głównym źródłem dochodu. Niektórzy zaś musieli się (przepraszam za określenie) przebranżowić, a to już jest kompletna porażka systemu.
Czy wszyscy wrócą do swoich działań sprzed pandemii? Taki byłby pewnie różowy scenariusz. Jednak mam wiele obaw. Z drugiej strony liczę na to, że spragnieni sztuki ludzie wskoczą na nowy tor i ze zdwojoną siłą będą uczestniczyć w życiu kulturalnym.


Kamila: Właśnie, bo ta kultura on-line to taka nie do końca kultura. Dla mnie wyjście na koncert, czy do teatru to cała otoczka z tym związana. Eleganckie ubranie, bycie z ludźmi. Zupełnie inaczej odbiera się sztukę siedząc na kanapie przed telewizorem, a inny charakter ma wyjście do teatru czy opery. Nie wszystko da się przenieść na ekran. To szczególnie trudne jeśli chodzi o małych odbiorców, bo tam interakcja z artystą jest kluczowa. Ja próbowałam przenieść częściowo moje zajęcia on-line i zupełnie tego nie czułam. Na zajęciach bardzo ważna jest relacja, która tworzy się między wszystkimi uczestnikami zajęć prowadzącym-rodzicami-dziećmi. Nie da się tego osiągnąć bez „fizycznej” obecności. Wiem, że tworzyłaś Melokoncerty online. Jak wspominasz to doświadczenie?


Basia: Dokładnie… jeśli chodzi o dzieci to odbiór sztuki jest… bardziej skomplikowany. Dzieci czują oczywiście samodzielnie, ale obserwują zarazem otoczenie, rodziców, innych uczestników koncertu. My, jako prowadzące, ja i Tatiana Szafraniec z Lalalandii czy Ania Natalicz z Musicinside.me byłyśmy twórczyniami i uczestniczkami koncertu zarazem. Twórcą i tworzywem. MeloKoncerty online były odpowiedzią dla rodziców, którzy potrzebowali tej kultury w domu i sami mogli z dziećmi uczestniczyć przed ekranem w wydarzeniu. Samo nagranie to jedna wielka przygoda, coś jak nagrywanie filmu, duble, poprawki, lepsze ujęcia. Na koncercie na żywo tego nie ma, wszystko jest bardziej naturalne, niewyreżyserowane. Zdecydowanie bardziej wolę i cenię sobie bezpośrednią formę kontaktu z dzieciakami i rodzicami. Wtedy można reagować na siebie, a co z tym idzie improwizować, inspirować się sobą wzajemnie. To niezwykle rozwija człowieka, i tego małego i tego dużego.


Kamila: Ja uwielbiam zajęciową spontaniczność. Wiele zabaw, które pojawiają się u mnie na zajęciach zostało stworzonych przez dzieci. Ja przychodzę z jakimś planem, co ma się zadziać, ale często to właśnie dzieci kreują zupełnie nowe pomysły, sposoby zabawy. Gdzie w takim razie szukać tej „wartościowej” kultury dzisiaj, kiedy wiele instytucji pozostaje jeszcze zamkniętych? Jakieś alternatywy dla YouTube’a?


Basia: To rzeczywiście zadanie czasem karkołomne. Jeszcze przed pandemią dobrej sztuki dla dzieci trzeba było się naszukać. Wiele inicjatyw przeniosło się do Internetu, ale również tych o niskim poziomie wykonawczym. Ja z trójką moich dzieci oglądałam bardzo dużo przeróżnych produkcji i czasem poziom przerażał. Na szczęście były książki, płyty z muzyką, stare bajki. Generalnie uważam, że YouTube pokazuje dużo zła, ale można znaleźć perełki. Na pewno warto oglądać i słuchać Pomelody, czyli kanału z pięknie opracowanymi piosenkami dla dzieci. Nasze Melokoncerty są dostępne na ewejsciowki.pl. Można czytać blogi dla rodziców, które na całe szczęście polecają dobre produkcje – zwłaszcza te zajmujące się tylko książkami czy muzyką/teatrem, chociażby blog Karmione Kulturą. Na całe szczęście idzie lato i coraz więcej można robić na dworze. A przecież wszędzie wokół otacza nas sztuka!


Kamila: To trochę tak jak z sensoryką. Szukamy drogich zabawek, a zapominamy, że te doświadczenia można zbierać wszędzie. Spacerując boso po trawie, słuchając śpiewu ptaków czy tworząc własną muzykę. Ciepłe dni sprzyjają też różnym inicjatywom na świeżym powietrzu. W Warszawie można znaleźć mnóstwo koncertów plenerowych, wystaw. Wiele z nich jest bezpłatnych. Basiu, ostatnio wydaliście płytę z piosenkami, które ja znam z dzieciństwa, w nowej aranżacji. Opowiesz o niej coś więcej?


Basia: Tak, płytę wydałam samodzielnie od samego początku do samego końca. Muszę się sama pochwalić za to! Od pomysłu, poprzez produkcję, wydanie i dystrybucję. Zapraszam na stronę muzykalneprzedszkolaki.pl, gdzie można kupić już płytę lub pliki mp3. Zebrałam 12 piosenek, które sama dobrze pamiętam z dzieciństwa, m.in. „Zuzia – lalka nieduża”, „Wlazł kotek na płotek”, „Zima zła” czy „Jadą, jadą misie”. Aranżacje wykonał mój tata, Andrzej Jagodziński, znakomity pianista i aranżer jazzowy. W nagraniach wzięli udział Adam Cegielski (kontrabas), Czesław Bartkowki (perkusja), Tomek Grzegorski (saksofon) i Robert Murakowski (trąbka), a do tego wszystko pięknie zaśpiewała Agnieszka Wilczyńska. Wszyscy wykonawcy to rodzice lub dziadkowie, nauczyciele i wyśmienici muzycy. Co ciekawe płyta powstała w pandemii, a udało się ją nagrać dzięki dofinansowaniu Funduszu Wsparcia Kultury i ZAiKS. Ta płyta była moim marzeniem, bo jeszcze jako nauczycielka rytmiki w przedszkolach i już jako mama wiedziałam, że to, czego dzieci słuchają w przedszkolach przechodzi ludzkie pojęcie… Mówię o jakości tych nagrań i wpływie takich działań na rozwój słuchu czy estetyki małego człowieka. Wiem, że zabrzmi to strasznie, ale za naszych czasów nie było takiej brzydkiej komputerowej sieczki podawanej przez TV czy Internet. Mnie to po prostu przeraża! Stąd pomysł na jazzowe wersje znanych wszystkim polskich piosenek i płytę, która w pierwszym nakładzie 1000 sztuk była bezpłatnie rozdana do wielu placówek edukacyjnych w całej Polsce. Na jesień planuję nagranie drugiej części i też liczę na to, że część nakładu uda się przekazać przedszkolom i żłobkom po to, żeby dzieciaki mogły słuchać na codzień lepszych wykonań znanych piosenek.

Piosenki Jada, jadą misie z płyty Muzykalne Przedszkolaki możecie posłuchać tutaj, a płytę kupicie na stronie muzykalneprzedszkolaki.pl.