Szopka Bożonarodzeniowa w tym roku była robiona przez nas po raz pierwszy. Wydaje mi się, że dopiero teraz moje dzieci dorosły do tego, żeby przykleić coś do czegoś, a nie siebie do czegoś.
Choć pierwotnie szopka miała być zrobiona z patyczków po lodach, które były przekładane z miejsca na miejsce od wakacji, kiedy to Kasia jako znany lodożerca wynegocjowała od Pani sklepowej w Białkach (pod Tłuszczem) torebkę patyczków. Moja Córka jest świetną negocjatorką i zbieraczką rzeczy pozornie niepotrzebnych, ale doskonale wie gdzie wtyka swoje skarby. Niestety tym razem zniknęły, albo za sprawą czarnej dziury, która pożera skarpetki, albo taty, który robił generalne porządki, u księżniczki w pokoju.
No cóż, patyczków nie ma, a szopka obiecana, więc trzeba było się przejść do apteki po szpatułki.
Szpatułki, jako świetna zabawka
Jak tylko moje dzieci zobaczyły pudełko z drewnianymi patyczkami – oszalały. Maksio sprawdzał jak daleko jest w stanie nimi rzucać i gdzie one się wcisną, a Kasia zaczęła z nich budować płaskie konstrukcje. Zaczęła od domku, poprzez labirynt, aż doszła do ludzika. Sprawiła mi tym wiele radości, bo sama to wymyśliła, zrealizowała i zaangażowała do zabawy brata i tatę.
Jak powstała nasza szopka
Do pracy wykorzystaliśmy:
* małe tekturowe pudełko
* jedną grubszą kartkę a4 (u nas okładka bloku)
* klej introligatorski (u nas magic)
* sianko
* szpatułki
Przygotowanie jest dziecinnie proste. Z kartki a4 uformowałam trójkątny dach, w taki sposób żeby jego boki można było przykleić do ścian pudełka. Szpatułki przyklejalismy na kartce rozłożonej na płasko, następnie przymocowaliśmy do pudełka, w którym wcześniej wycięłam otwór. Zostało już tylko pokrycie całego pudełka szpatułkami i gotowe.
Sami oceńcie, czy było warto?
Ozdoby świąteczne przygotowane, o czym pisałam tutaj, szopka gotowa. Pozostało już tylko czekanie na pierwszą gwiazdkę.
Radosnych Świąt!